Pisał o tym i Miłosz, że artysta to człowiek nieskończenie nieszczęśliwy, gdyż jak w laboratorium obserwujący własne uczucia i ciągle ich sam się pozbawiający. O tym jest ten film Almodovara. Niezwykle piękny estetycznie, z genialnymi wnętrzami, obrazami, ale też na końcu w porządku emocji opowiadający się po stronie miłości, a nie sztuki. Choć może bardziej o nieuniknionym związku miłości i piękna. Zdumiewająca jest też niesamowita transformacja Hiszpanii w nowoczesność.