Zwariować, aby wiedzieć, czyli o Makbecie

Zwariować, aby wiedzieć, czyli o Makbecie

Krzysztof Warlikowski, reżyser Makbeta, opery wystawianej w ramach festiwalu w Salzburgu, jest tam, podobnie jak w Paryżu, bogiem. Całe trio: Małgosia, Claude, Krzysztof to bogowie; ojciec, syn boży i duch święty. Spotkała więc ich tam owacja bez końca. To było szaleństwo uznania. Spektakl owszem, był niezwykle udany i jak powiedział szef festiwalu Markus Hinterhäuser, był to najlepszy Makbet, jakiego widział, a widział ich dziesiątki. Makbet Giuseppe Verdiego odczytany został przez Edypa, przez figurę tego, że to, co nas czeka, jest niewidoczne. Pozostaje pytanie: czy to, co niewidoczne, jest takie, bo nie potrafimy tego zobaczyć, czy też dlatego, że nie możemy tego zobaczyć, a może dlatego, że jest to przez coś zasłonięte? Przez coś, co jest w nas? Uznanie było więc punktem wyjścia.

Bogowie, Austria, Verdi

Wiedźmy są ślepe. Zdobycie wiedzy o przyszłości i o motywach tego, co się dzieje, jest możliwe za cenę utraty wzroku. Ta utrata wzroku to utrata mojego rozumu. I dopiero kiedy stracę własny rozum, mogę zyskać zrozumienie. Aby zobaczyć to, co będzie, aby zobaczyć istotę świata, muszę niejako zostać opętany przez to, co patrzy na mnie. Muszę utracić swój rozum.

Makbet chce wiedzieć, więc idzie do wiedźm i realizuje potem, mocą swego rozumu, to wszystko, czego się dowiedział. Robi to, co mu ostatecznie zaszkodzi, co go zniszczy, bo jest ślepy na prawdziwą ślepotę, tę, która przynosi wiedzę; ślepotę Terezjasza, Pytii. Pozostaje w kręgu ludzkiego widzenia i dlatego zabija wszystkich, którzy mogą go zabić, dziesiątki dzieci, ale nie widzi, że jego morderca jest w nim, że to on.

Działania i motywy Makbeta często się czyta (w długiej tradycji) przez żądzę władzy lady Makbet. Warlikowski to odrzuca; jest tylko Makbet. To on działa. Tymczasem „lady” idzie do lekarza, za instynktem rzeczywistości. Nie musi wiedzieć; jest rzeczywistością.

Wiedźma, lekarz, opętanie

W spektakularnej, jak zawsze, scenografii Małgorzaty Szczęśniak, nad sceną, w jej głębi, na tylnej ścianie znajduje się przeszklony korytarz, oświetlony różowym światłem. Genialnie skomponowany z szałwiową zielenią ściany. My na widowni widzimy właściwie tylko nogi bohaterów przebiegające – niczym mojry – w momentach przesilenia. Domyślamy się, na podstawie ubioru, o kogo chodzi, ale szyba jest tak ulokowana, że widać tylko dolną część tułowia, niemal wyłącznie nogi. Samą scenę zaś, poniżej tego korytarza, wypełniają co rusz tłumy postaci, ubranych z niezwykłą precyzją w epokę fin de siècle. Są to dzieci z maskami lalek (niczym wiedźmy), greckie z natury chóry, mieszczańskie i kawiarniane grupy ciotek i wujków, karły psychozy, postacie z magii czarnej, bożkowie przepowiedni, namiestnicy i najemnicy. W jednej z największych scen świata widzimy psychozę Makbeta. Jego obłąkanie.

Makbeta-Edypa nie zabija więc żądza władzy – zabija go niezdolność poznania.

Wiedza, Ślepota, Śmierć

Jedną z najbardziej poruszających scen, gdy istota teatru jako takiego wyraża się najpełniej, jest moment, gdy z korytarza ukrytego za kotarami wyłaniają się karły, identyczne, choć odrobinę innego wzrostu, i tak się znajdują na scenie jak nieznane myśli, jak kształty emocji, na które nie ma się wpływu. Ten płynny mechanizm zjawiania się, za sprawą precyzyjnej mimiki ruchów, owych psychoz, ma w sobie coś ze strumienia jaźni. Przez chwilę rozumiemy Makbeta.

W innej, równie wstrząsającej scenie, scenie śmierci dzieci, widzimy ich maleńkie zwłoki w białej bieliźnie i figurach porzuconych zabawek porozrzucane  po całej scenie. I dopiero gdy współcześni „cerberzy” znoszą je przed widownię i układają jak trupy z masowego grobu, to te „zabawki” odzyskują ludzki wymiar. To przestawienie sensów i związków wobec powszechnego doświadczenia napędza ten spektakl w każdej scenie. Również w tej scenie tak jest – bo przecież to bycie w grobie zbiorowym zazwyczaj nas odczłowiecza. Ale nie u Warlikowskiego: tu trup, dlatego że anonimowy, staje się sobą i przemawia do nas swoim piętnem.

Seks, Władza, Biografia

Oglądając Makbeta w Salzburgu myślałem: „To prawie niemożliwe zrobić z opery taki teatr”. I to się Warlikowskiemu udało. Ale jak to było możliwe? Bo przecież zazwyczaj opera nie jest prawdziwym  dramatem, ma w sobie tylko dramat „operowy” – taki właśnie koturnowy, na niby. A tymczasem tekst Szekspira zderzony z Sofoklesem wybucha czystym teatrem. Genialność tej inscenizacji polega na tym właśnie, że udało się zrobić teatr, a nie tylko studium i inscenizację w sensie tradycyjnym.

Spektakularna wielkość formy opery i scenografia otwarta Szczęśniak, wraz z intymnym, wewnętrznym dialogiem Makbeta, tworzą niesamowitą równowagę. I choć wszystkie sceny są wręcz „wypchane” znaczeniami, metaforami i archetypami, to wszystko jest tu tylko miejscem w kompozycji; nic nie wypada poza to, co być w tym przedstawieniu musiało.

Mroczna samotność, czyli poznanie przez zabijanie

Mroczna samotność, czyli poznanie przez zabijanie

To jest trzeci akt. Widzimy w projekcji kamery, na dużym zbliżeniu, jak „tępo” krojone jest ludzkie ciało. Jak ciasto. Jak figura lukrowanego Chrystusa na Wielkanoc. Ale cielesność tego ciasta, jego ludzkość, niczym z Andrei Mantegni, zapiera dech. Całkowicie odczłowieczone i całkowicie ludzkie. Biały ludzki trup – ubóstwiony.

(więcej…)
Wróblewski

Wróblewski

Kolejna przebojowa wystawa na Zamku Lubelskim. Brawo. Rzecz nie tylko w tym, że Wróblewski był absolutnym geniuszem, bo to wiemy i było już kilka wystaw w tym duchu. Istotny jest kontekst i oddziaływanie tego malarza na całe środowisko: Sasnala, Dawickiego, Gruppę i wiele innych osób i środowisk, z Wajdą na czele. Andrzej Wajda notabene zrezygnował z malowania w konfrontacji z Wasilewskim.

I ten właśnie kontekst rozstrzyga o wyjątkowości tej wystawy. Kolejnej po Tamarze Łempickiej i Picassie, która czyni muzeum na zamku w Lublinie instytucją!

Mały wielki bohater

Mały wielki bohater

Czasem wystarczy nie przyłożyć do czegoś ręki. Czasem wystarczy gdzieś nie pójść, a czasem się schować, aby być bohaterem. Aby stawić opór. Nie zawsze trzeba dać się zabić. Nie każdy może walczyć, ale każdy może być małym wielkim bohaterem. Takimi byli ci cywile zamknięci w Getcie, którzy się po prostu ukrywali i nie zgłaszali na egzekucje, nie dawali się zabić.

O tym cichym oporze pięknie pisał Snyder w książce o sprzeciwianiu się tyrani: nie używać pewnego języka, zaprotestować wobec niegodziwości, nazwać rzecz po imieniu. Nie być obojętnym. Czasem to wystarczy. Tym bardziej, gdy los nas rzuci w morze ognia jak dziś naszych sąsiadów na Ukrainie. Czy jak wówczas w Getcie.

Jutro otwarcie wystawy „Wokół nas morze ognia” w muzeum Polin.

Czwarty „Hamlet” Warlikowskiego

Czwarty „Hamlet” Warlikowskiego

– Jestem w szoku – powiedziała do mnie młoda Francuzka, stojąc koło mnie przy barze po pierwszym akcie (ponad dwie godziny) i czekając na wino. – A pan, co pan sądzi o tym? – O tym pierwszym akcie? Mój francuski nie pozwala na zbyt dużą precyzję, ale odpowiedziałem: – To interpretacja relacji z matką, a nie ojcem, relacja z ojcem, razem z pamięcią o nim, to tylko pretekst, aby ułożyć „stosunki” z matką.

(więcej…)
Komputerowa bieda

Komputerowa bieda

Gra komputerowa oparta jest o pewną umowę – zabijania i w ogóle przeżywania nie traktujemy jako realnych, więc możemy ich doświadczać bez ograniczeń i zahamowań. Dopóty, dopóki kamera nie pokaże naszych emocji z bliska. Emocji w sumie niedozwolonych. Emocji na całego, dzikich. 
Garbaczewski pokazuje świat biednych robotników z kopalni jak świat gry komputerowej. Gry w wyzysk. Dozwolone są zwolnienia, wymuszony seks, głód, bicie. Nagrodą za przejście  jest kromka chleba.

(więcej…)

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X