Od lat wszyscy narzekają na demokrację, powtarzając słynną formułę: ale nic lepszego nie wymyślono. Fakt, że w dzisiejszych czasach aż strach ruszać tę osłabioną konstrukcję, jaką jest demokracja, bo demony populizmu zbudują w jej miejsce nie wiadomo co. Ale być może warto przeprowadzić pewną dyskusję i oczekiwać, że jesteśmy w stanie przynajmniej wymyślić system sprawniejszej demokracji, na miarę naszych czasów i naszych doświadczeń, nie bacząc czy dziś jest szansa na jej wdrożenie.
Pewien wybitny przedsiębiorca podsunął mi następujące propozycje i niejako zmusił do rozważania tej kwestii. Oto jego pomysły:
1. Dzieci mają głos. Ale tym głosem dysponują do 18-ego roku życia (a może 16-ego) rodzice. Nie jest problemem, gdy wyjdą ułamki głosów, bo da się przecież dodawać i zliczać. Zatem rodzice z jednym dzieckiem mają po 1,5 głosu.
2. Emeryci przekazują swój głos swoim dzieciom z automatu. A jak nie mają dzieci, to wnukom. Dopóki pracujesz, dopóty głosujesz. Wchodzisz w wiek emerytalny – twój głos wędruje do młodszych pokoleń.
3. Siedzisz w więzieniu – w tym czasie nie masz głosu. Wyjdziesz i wrócisz do życia na wolności, to odzyskujesz głos.
4. Masz domiar podatkowy powyżej miliona – tracisz głos na rok. Domiar na dwa miliony – tracisz głos na dwa etc.
5. Zapłaciłeś ponad milion podatku to masz o jeden głos więcej. Zapłaciłeś dwa to masz dwa głosy.
6. Zostałeś profesorem – masz dwa głosy.
7. Dostałeś Nobla – masz dziesięć głosów.
8. Masz państwowy egzamin ze znajomości 5 języków – masz dwa głosy.
Profesor, który ma piątkę dzieci, Nobla, włada pięcioma językami i płaci ponad milion podatku, miałby niemałą liczbę głosów. A co, nie powinien mieć?
Wówczas hasło „Bóg, honor, ojczyzna” można by zastąpić „Pracowitość, uczciwość, solidarność”.