Mamy teraz szansę na najlepszą lekcję polityki w naszej historii, w naszej polskiej historii. Lekcję na masową skalę, po której będziemy innym krajem i społeczeństwem. Jest to po raz pierwszy możliwe dzięki postępowi komunikacji i, trzeba powiedzieć, pierwszej wojnie, która ma globalną komunikację. Co więcej, jedna ze stron – ukraińska – uczyniła z tego dźwignię sukcesu. To, co się dzieje, co z tego wynika oraz jakie się rysują intencje stron, możemy co chwilę komentować i widzieć komentarze innych. Jesteśmy też po raz pierwszy nie na kolanach, jak poprzednio i możemy myśleć przytomnie jako społeczeństwo, nie pod presją własnej klęski.

Co więc widać dzisiaj?

Po pierwsze ani Amerykanie, ani Rosjanie, ani my nie doceniliśmy Ukraińców. Stanęli do walki na przegranej pozycji i bardzo dobrze się przygotowali, mając zupełnie skromne warunki techniczne i bojowe. To oczywiście nie oznacza, że dadzą radę i że z czasem atak Rosji ich nie złamie w miastach typu Charków czy nawet Kijów, ale napastnikom będzie ciężko. Na Ukrainie 2 mln ludzi dobrowolnie pobrało broń, a Rosji trudno znaleźć 100 tys. poborowych. To przepaść motywacji. Wnioski z tego są dwa. Trzeba radykalnie zmienić naszą doktrynę wojenną, bo ogromną rolę odgrywa jednak własna armia z zapleczem społecznym oraz oczywiście trzeba bardzo wzmocnić relacje z Zachodem, nie licząc wprawdzie na cuda, ale nawet skromna pomoc może być kluczowa, jeśli sam jesteś przygotowany. I jeszcze, że do wojny trzeba przystępować motywując całe społeczeństwo, w czym akurat Putin przez swoją bufonadę pomógł Ukraińcom w ciągu pół roku przed wojną.

Po drugie wyraźnie widać jak się mają deklaracje do czynów. To jest może najtwardszą nauką dla nas, dla naszego romantycznego podejścia do polityki. Nie myśleć sercem! Myśleć interesami! Co to znaczy? Oto kluczowe przykłady z ostatnich dni:

  • rząd w Polsce nie organizuje pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Nie dlatego, jak naiwnie twierdzi część pozycji, że jest nieudolny, albo dlatego, że liczy, że zrobi to za niego Unia (co akurat w części jest prawdą), ani nie dlatego, że liczy, iż niezaopiekowani Ukraińcy w całości wyjadą do Niemiec i dalej do Europy, aż po Hiszpanię. Rząd liczy na zmęczenie materiału emocji społecznych, na obniżenie empatii wobec Ukrainców, gdy warunki życia w Polsce się pogorszą. A muszą się pogorszyć w konsekwencji tych działań wojennych. Wówczas stare uprzedzenia i resentymenty w relacjach polsko- ukraińskich wezmą górę. Demony przeszłości mają służyć władzy i budować teren sporu politycznego nie na obszarze postęp-rozwój-szanse, a resentymentów, krwi, pochodzenia. (Moim zdaniem mamy dziś, dzięki uchodźcom, ogromną szansę błyskawicznego rozwoju, a budując polityczny projekt z Ukrainą możemy wygenerować ogromne środki ekonomiczne i mieć dostęp do atomu, ale to nie filozofia tej władzy),
  • samoloty Mig dla Ukrainy. Zachód chciał po prostu przerzucić całe konsekwencje polityczne tej operacji na nas. Niestety! Dobrze, że rząd temu nie uległ. Ale dlaczego nie uległ? Zawsze zadawajmy sobie pytanie – jaki interes się za tym kryje? Rząd uważał (i słusznie), że kiedy przyjdą negatywne rezultaty takiej decyzji i Rosja zaatakuje też nas, to to ich zmiecie z powierzchni życia politycznego. Rząd nie tyle stchórzył, ile dobrze zrozumiał własne ryzyko polityczne, bo żaden rząd nigdy nie kieruje się interesem państwa, a własnym interesem. I tylko jeśli musi, ze względu na własną bazę polityczną, to uwzględnia interes państwa czy społeczeństwa. Podobnie jest z Kościołem. Jako nowoczesne społeczeństwo musimy to zrozumieć.

Zawsze powtarzaj sobie Polko, Polaku:

  1. Czego najgorszego życzy mi mój wróg?
  2. Co jest moją największą słabością?
  3. Co na jego miejscu zrobiłbym mnie samemu?
  4. Jak mam tego uniknąć?

Bo każdy rząd to twój wróg.

Fot. plakat promujący film W. Smarzowskiego „Wołyń (2016 r.)

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X