Dzień szósty i pół – moja ukryta Wenecja 

Mam też swoją nieznaną Wenecję, a ściślej – znaną tylko mi i moim bliskim. To Wenecja moich inicjacji. To są w części miejsca znane, ale dla mnie ich doświadczenie było owym krokiem w nieznane. W nową percepcję. W nowe poznanie, także samego siebie.

  1. Gondola „na stojąco” między Mercato del Pesce a Ca’ d’Oro. Już od średniowiecza ta gondola krąży na tym małym odcinku, łącząc dwa brzegi Canal Grande. Dziś jest jedyną, jaką jeszcze pływa się na stojąco, choć już coraz częściej turyści wymuszają siedzenie, a że tłumów już nie ma, więc gondolierzy się zgadzają. Jednak znając chybotliwość tej łodzi i szczególną łatwość zachwiania się w tej sytuacji, łatwo sobie wyobrazić jak jest to ekscytujące. I to w sumie takie nic, bo kilka minut, a jakby się zrobiło jakąś wyprawę w tajemnicze miejsca i nieznane światy. W nagrodę mamy najpierw wizytę na targu rybnym, który jest też jednym z najstarszych w Europie i przy tym niezwykłej urody oraz wizytę w „domu złotym”, gdzie oprócz „Św. Sebastiana” Mantegnii jest oszałamiającej urody patio. W zasadzie targ, gondola na stojąco i Ca’ d’Oro robią dzień. Robią dzień na całe życie.
  2. Bancogiro. Jeden z nielicznych dawnych domków rybackich, jakie jeszcze stoją w niedalekiej odległości od Rialto, przy placu z zaskakującym, bo toskańskim kościołem, który ma w elewacji piękny zegar słoneczny. Zamieniony, tak jak pozostałe, w restaurację, ma niesamowitą ofertę, ale w barze (choć kuchnia też jest świetna), a mianowicie stare kanapki wenecjańskie, które się je na stojąco do kieliszka jakiegoś wina z Veneto. Wszystko na małym placyku obok. Z kuskusem i kurkumą, czarnym kuskusem, z baccalą, ale zrobioną bardzo aromatycznie i innymi składnikami, których nigdzie więcej nie jadłem. Uczta.
  3. Dwa obrazy w muzeum Correr. Muzeum jest na placu św. Marka, ale mało kto tam chodzi, mając naprzeciwko bazylikę, krzywą wieżę i wiele innych atrakcji. Jeden z obrazów ma dwa tytuły i od wieków jest o nie spór. To dzieło Carpaccio, który jedni nazywają „Kurtyzany” , a inni „Dwie Wenecjanki”. Obraz przedstawia kobiety weneckie patrzące w morze w oczekiwaniu na mężczyzn. Temu obrazowi jeden wiersz poświęcił Czesław Miłosz, choć chyba jako pierwszy napisał o tym większy fragment Zbigniew Herbert w „Barbarzyńcy w ogrodzie”. Może dlatego mając w pamięci tamte teksty tak lubię tu przychodzić, co polecam wszystkim (aby wybrać się z tym tekstami właśnie). Drugi obraz to „Pieta” Masaccia. Zdjęty z krzyża Chrystus nie ma twarzy. I też trwa spór od lat, czy to był świadomy gest artysty, który z premedytacją, wynikającą z oceny, że nie da się tego zrobić, nie namalował twarzy i cierpienia nie do namalowania, czy też może przypadkowy efekt niedokończenia, wskutek bliżej nieznanych okoliczności. Zadanie wszelako jest to samo: wyobrazić sobie tę twarz. W harmonii z tym, co namalowane.
  4. Sklep z maskami przy Akademii. Tu zrobiono maski do wielu filmów, w tym do „Oczy szeroko zamknięte” Kubricka. Te maski są wprost wybitne i odróżniają się dramatycznie od innych. To doświadczenie niesamowitej różnicy wobec całej tandety wokół, wobec tysiąca kiczowatych masek. Jest to nie tyle pouczające, co bardzo transformujące.
  5. Taras Hotelu Danieli, a także lobby. W Polsce wzorowany jest na tym Hotel Copernicus w Krakowie, należący do rodziny Likusów. Jest to wnętrze olśniewające. I rzecz nie w tym ile tu bywało sław i że tu właśnie zamordowano pewną księżniczkę, ale w tym niesamowitym lśnieniu wnętrza, co jest wynikiem specjalnej architektury wewnętrznej i florenckiego charakteru klatki schodowej, a to zachwyca w Wenecji szczególnie, bo takie klatki tu nie występują. Na tarasie zaś dzieje się coś z panoramicznym widokiem na lagunę. Z tarasu uderza kompozycja tego obrazu jakim jest Wenecja. Widać jej ramy. Cały szereg ram, które jakby tworzą się na nowo, gdy podnosimy wzrok. Ruszające się ramy. I warto tu przyjść nawet na kawę, ale też dla gęstości życia hotelowego, które już prawie nie występuje w żadnym hotelu. Lobby hoteli są wszędzie puste, ale nie w Danieli i to jest takie doświadczenie dawnej już epoki. Pełen bar w hotelu. Podobnie taras jest pełny i często trzeba chwilę poczekać na miejsce.
  6. Bar/trattoria Banca obok Chiesa di San Zaccaria. Tu wpadają w porze lunchu gondolierzy na kanapkę i kieliszek prosecco. Tramezzini z krewetkami i majonezem, tuńczyk z jajkiem – zwykłe rzeczy, ale super jakości. I takie trzydzieści minut z gondolierami ma moc.
  7. Obrazy w Akademii. Nie ma sensu oglądać wszystkich obrazów naraz. To ponad ludzkie siły. Ale zawsze przyjść, zobaczyć jedno, dwa arcydzieła – to ma wielki sens i jest porywające. I w sumie wszystko jedno czy to będzie Bellini, Cosme Tura, Giorgione, czy Piero della Francesca. Każdy z tych obrazów powala i uczy wszystkich dzieł naraz.
  8. Poranny bieg wzdłuż laguny do Giardinii i z powrotem. Generalnie bieganie o brzasku w Wenecji. Zachwycające światło, obłędne widoki. Chyba nie ma nic piękniejszego niż taki jogging. Także intensywny spacer, zwłaszcza zimą, gdy słońce późno wstaje i obserwowanie nasycania się światłem miasta, Wenecji, pierwszych promieni na elewacjach, etc. Potem gdzieś w nieznaczącym barze, przy zewnętrznym stoliku kawa, gdy jest jeszcze całkowicie pusto.

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X