W Gruzji na kompletnym pustkowiu stoi słynny klasztor, a raczej zbiór jaskiń mnisich: Dawid Gareghija.
Jedzie się tam ok. 2,5 godziny z Tbilisi. Droga jest bardzo słaba na ostatnim odcinku (ok. 50 km).
Krajobraz niesamowity. Całkowity bezkres. Żadnych drzew i ogromne góry, rozległe. Ostatni odcinek do fresków idzie się pieszo ok. godziny.
Widok i orły nad głowami zapierają dech w piersiach. Zdumiewająca potrzeba medytacji we wczesnym chrześcijaństwie wzrusza i dziś.
Ale to wszystko nic w porównaniu z doświadczeniem polskiej kolonii, a raczej komuny w Oasis Udabno. Tuż przed końcem drogi do jaskiń jest mała wieś, a w niej jedyny w tej okolicy hotel i restauracja.
Bardzo skromne i szokujące usłyszeć w tym miejscu, na Kaukazie, polską muzykę i poczuć polską kuchnię.
Takie miejsca powstawały w Afryce czy Azji w latach 70., ale tworzone przez młodych Holendrów czy Amerykanów. W gruncie rzeczy jest w tym coś z owych pierwszych chrześcijan, choć już niejako poza wiarą.
Sam nie wiem co mocniej przemawia do mnie: jaskinie sprzed tysiąca lat czy dzisiejsza kolonia Udabno, zrobiona przez Polaków.
Samo wejście do jaskiń zajmuje ok. 1 godziny i nie jest bardzo wymagające, ale widoki są obłędne. Zdumiewająca jest historia z czasów romantycznego chrześcijaństwa, gdy na całym świecie mnisi zamykali się w górach i na pustyniach, wiodąc życie jakby poza światem. Polska oaza w Udabno trochę to przypomina.
W jaskiniach trzymali zwierzęta, aby mieć mleko oraz produkowali wino. Przede wszystkim jednak patrzyli z wysokich gór na wschody i zachody słońca na Kaukazie. I medytowali. Całymi latami. Bez kontaktu ze światem. Coś już dziś poza Indiami i joginami w Himalajach prawie niemożliwe. Idąc tam trzeba nomen omen uważać na węże.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Janusz Palikot (@januszpalikot)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Janusz Palikot (@januszpalikot)
Film zamieszczony przez użytkownika Janusz Palikot (@januszpalikot)