Studiowałem na KUL-u przez dwa lata i był to czas tolerancji, otwartości i Kościoła oświeceniowego. Ewolucja tej uczelni w ostatnich latach smuci mnie więc też osobiście.
Teraz jednak jestem zszokowany już nie licznymi ekscesami antysemickimi, rasistowskimi i szowinistycznymi (choć znam na KUL-u kilku wspaniałych wykładowców), ale oszalałym atakiem na ekologów. Ksiądz profesor w czasie seminarium zorganizowanego przez ministra Szyszkę i ks. Rydzyka nazwał ekologów nazistami. A żeby nie było mało, dołożył jeszcze komunistami. Niszczącymi kraj, Polskę, człowieka. Sprowadzającymi człowieka do poziomu zwierzęcia.
No obłęd! To nie pierwszy wściekły atak na „zielonych” ze strony Rydzyka i Kościoła. O co chodzi? Dlaczego wegetarianie, „zieloni”, cykliści wywołują taką furię w Kościele i w PiS-ie?
Pewności nie mam, ale zdaje się, że, mówiąc potocznie, im się to w głowie nie mieści. To im rozsadza paradygmat teologiczny. A niesie też wiele trudności życiowych. Od jedzenia po gosposię.
Nigdy nie sądziłem, że diabeł może być zielony. Jakie to wszystko nieprzewidywalne.