Ochra
Marrakesz ma kolor ochry. Całe miasto. To wprost niemożliwe we współczesnym świecie. W mieście ponad milionowym! Może tak jest dlatego, że Maroko jest królestwem? Trudno bowiem uwierzyć, że w jakimkolwiek innym systemie coś takiego jest możliwe. Jak się okazuje światły król i jego absolutna władza mogą zdziałać cuda. Ochra Marrakeszu to ochra różowo-morelowa. Nie żółta i nie czerwona. Najbliżej jej do różu sjeneńskiego chyba. To też jeden z cudów tego miasta. Ta ochra jest jak ziemia marokańska w okolicach Marrakeszu. Z lotu samolotem miasto wydaje się nagromadzeniem wzniesień w naturalnej skale, spowodowanych jakimiś domami nieznanych zwierząt – różowymi termitami.
Nie wiem czy do wszystkich tynków jest używany naturalny pigment ochry, czy zawiera go w sobie piasek stosowany do robienia tynków, ale efekt jest taki jak w tynkach naturalnych – światło odbija się jak od kamienia. Dlatego miasto świeci. I to połączenie światła tej części ziemi – północnej Afryki – i kolorów tkanin oraz właśnie tynków powoduje jakąś jasność wszystkiego. Tu nic nie jest ponure. Nawet zaniedbane mieszkania medyny świecą. Inna rzecz, że wielki program remontów, robiony z Francją i UE, może zachwiać tą jasnością, bo widziałem, że choć prace są robione solidnie i z poszanowaniem tradycyjnych materiałów, to jednak coś zbyt nowego wyłania się z tych remontów.
Oby zmysł matematyczny Marokańczyków, także w proporcjach światła, odegrał i dziś, tak jak w przeszłości, swoją rolę przy tych wielkich pracach remontowych i zachował świetlisty ton miasta.
Jest też coś bardzo niezwykłego w połączeniu zieleni i koloru ochry. Gałęzie pomarańczy, liście palm czy drzew oliwkowych, same owoce tropikalne – to wszystko na tle ochry jest dodatkowo baśniowe. A ogrody, także publiczne, bo są tu wszędzie i są to ogrody duże, tropikalne i bardzo uporządkowane owym zmysłem proporcji i zamiłowaniem do geometrii, dają na tle takich tynków wrażenie raju.
Ten kolor ochry jest wszakże kolorem zewnętrznym i nie znajduje się go w środku domów i restauracji, gdzie panuje raczej kolor drewna i różnych kamieni, w tym marmurów, a także mozaik. Światło tych domów rozpraszane przez szczególne lampy marokańskie, metalowe i bardzo koronkowe, jest rzeczywiście egzotyczne i ciepłe. Nie ma tu silnych kontrastów, ani struktur, trudno zgadnąć kształty wnętrz. Jesteśmy jakby skąpani wieczorem. A to w połączeniu z zapachami Maroka daje efekt wprost niemożliwy – smak Bliskiego Wschodu.