Garbaczewski robiąc spektakl o Leśmianie stanął wobec trudności podstawowej, jaką jest obcowanie z poezją – uniknąć decydowania! Uniknąć interpretacji – oto miara tego wyzwania! I może jeszcze uniknąć patosu i sentymentu. Tym bardziej, że chodzi o odczytanie nie liryczne, ale ontologiczne!
I ta niebywała rzecz mu się udała. W tym sensie jest to spektakl o głosie, o głosie poety. Wspaniały rezultat dało spowolnienie czytania. Wiersz jakby został ogołocony z emocji, co zawsze spycha w kierunku liryki. I był też bez patosu, a najważniejsze, że był bez młodopolskiej rymowanki. Melodia wiersza stała się bez-melodią. Wspaniale wyszła taka wolna lektura wykonana przez rosyjską aktorkę; gdzie wiersz jest cały skupiony na języku, a nie na interpretacji. I rewelacyjne było zupełnie szalone odczytanie go w wierszu Matysek. Tu po prostu ekspresja była taneczna i całkowicie uwolniła treść.