W ramach oferowanej przeze mnie na licytację dla WOŚP kolacji będę serwował nalewki własnej produkcji.
Wszystkie są bez cukru, a to powoduje, że nadają się do picia tak jak wino! Można tym wspaniale zaskoczyć osoby na co dzień żyjące w klimacie śródziemnomorskim. Parę bardziej uznanych restauracji (np. Amaro) serwuje już kolacje z nalewkami, jednak ich wielki powrót jako towarzysza jedzenia jeszcze przed nami.
A to przepisy na 3 z nich:
1. Orzechówka
Robimy ją w czerwcu z niedojrzałych orzechów włoskich. Niedojrzały orzech poznajemy po tym, że nie wykształciła mu się brązowa łupina. Orzechy tniemy na grube plastry i zalewamy wódką. Możemy dodać też odrobinę brązowego cukru. Aby zachować odpowiednie proporcje, wszystkie kawałki orzechów muszą być zalane wódką. Nastaw musi dojrzewać dobre 6 miesięcy, zanim będzie można go wypić. Nalewka jest genialna na trawienie. Można łagodzić jej kwasowość i ekstraktywność, dodając wanilii, cukru czy karmelu. Ja robię czystą orzechówkę.
2. Sosnówka
Można ją zrobić tylko w maju. Młode, zielone (nie żółte!) pędy sosny zrywamy i zalewamy wódką. Zostawiamy na minimum 3 miesiące. Sosnówka jest znakomita na gardło, przeziębienia oraz dolegliwości dróg oddechowych. Jeśli zamiast wódki użyjemy oliwy z winogron, otrzymamy znakomitą oliwę do grzybów lub ryb.
3. Piołunówka
Przepis wprost banalny. Do butelki wódki wkładamy gałązkę piołunu. Nie należy wkładać go więcej! Piołun należy zerwać na przełomie lipca i sierpnia, kiedy ma srebrny kolor. Po miesiącu jest gotowa. Można pić maksymalnie dwa kieliszki dziennie. Świetna na trawienie!
(Zdjęcia i przepisy pochodzą z książki „Kuchnia Palikota. Sposób na sukces”)