Nie doceniłem Kaczyńskiego. Kiedy mówił, że sam musi być opozycją, bo tylko on może wygrać ze sobą, to nie wierzyłem w to. Cóż, myliłem się.
To oczywiście żart. Myślę wprost przeciwnie. Zawsze wiedziałem, że Kaczyński wykończy samego siebie. Ile razy już tak było?
Ale nie doceniałem jego roli pozarządowej. To ogromna energia, która pcha go w kierunku zagłady. Pisał o tym w swoich książkach Krasowski. Jego zdaniem tylko dwóch polityków w Polsce ma energię realnej władzy: Wałęsa i Kaczyński; jeszcze trochę Miller (wiem, że jest znienawidzony, ale cóż począć). Inni (Tusk, Mazowiecki, Komorowski, Kwaśniewski) wiozą się jedynie na obcej fali. Właśnie taki jest obserwowany teraz powrót Tuska. Można powiedzieć, że jak w windsurfingu.
Kaczyński niszczy samego siebie nie dlatego, że chce się znaleźć blisko nieżyjących brata i matki, ale dlatego, że nie ma żadnego dystansu do własnej namiętności. Pożądanie władzy ma u niego strukturę pragnienia; dąży do natychmiastowej satysfakcji.
Tu nie ma żadnego strategicznego myślenia, tu jest tylko wielka namiętność i ona w polityce jest kluczem. Strategicznie myślał Mazowiecki, Geremek, Balcerowicz, ale nie Wałęsa czy Kaczyński.
Tusk z kolei to czysty windsurfing; niesie się energią innych. Im bardziej Kaczyński będzie go atakował, tym szybciej odda mu władzę. Trzeba powiedzieć, że Tusk jest mistrzem fali. A nie jest to wcale łatwe i wielu by tak chciało.
Wracając do Kaczyńskiego to jego głównym problemem jest Rydzyk i Kościół. Rydzyk jest bowiem silniejszy i rozbija mu partię, a Kaczyński niewiele może zrobić. Ścięcie Macierewicza będzie oznaczało albo oddanie więcej Rydzykowi na innych polach, albo utratę władzy. Już widać odwrót Kościoła od PiS-u w wypowiedziach wielu księży, uruchomionych teraz, choć jeszcze niedawno się nie wypowiadali. Upadek Kaczyńskiego i konflikt w Kościele są jakąś szansą na rozwój społeczeństwa liberalnego, o ile będą przybierały charakter antyklerykalny. A tego paradoksalnie boją się liderzy tego obozu, jak choćby Schetyna czy Petru.
Pewną nadzieją są Biedroń i Nowacka, ale czy mają dość siły? Czy też będą surfować na fali wznieconej przez Kościół? A może to wystarczy, by tak jak Tuskowi dać im władzę na lata? Tego nie wiemy i to jest piękno polityki.