Na pograniczu Rzymu i Bizancjum, w poezji polskiej zadomowiła się niepoprawna nadzieja, której nie zdołały wyplenić żadne historyczne klęski. Jest ona enigmatyczna i tylko z pozoru datuje się z czasu, kiedy Mozart pisał „Czarodziejski flet”, czy też z wieku romantycznych uniesień, w istocie korzenie jej sięgają kilku wieków wstecz. Jak się zdaje, wspiera się ona na głębokiej wierze w zasadniczą dobroć świata, takiego, jaki wyszedł z ręki Boga, na bukolicznym dziedzictwie mieszkańców wsi.
– Czesław Miłosz