Las Vegas

Chcieliśmy przelecieć helikopterem nad Wielkim Kanionem. Firma, która to organizuje ma za bazę Las Vegas, bo jest najbliżej rezerwatu i w licznych hotelach pełno tu turystów chętnych na tego typu przygody. Więc polecieliśmy z LA samolotem kursowym do LV i w niespełna godzinę byliśmy na miejscu. Było rano jak startowaliśmy, więc po wylądowaniu wybraliśmy się na śniadanie do „wieży Eiffla”. Na śniadanie francuskie oczywiście i było to bardzo dobre śniadanie, a właściwie brunch – wręcz wybitny. I choć wszystko wokół wyglądało jak tania dekoracja do filmów klasy D, to jedzenie było bardzo dobre, a serwis przyjemny.

Kiedy sto lat temu mafia dogadała się z rządem i załatwiła, że Nevada będzie miejscem oddanym oryginalnym mieszkańcom (Indianom), a więc w którym nie obowiązują ograniczenia w hazardzie i prostytucji, to opowiedziano o tym publicznie wielkimi słowami jako o zadośćuczynieniu za krzywdy kolonizacji. A był to brudny, bardzo brudny biznes. Ta historia powinna być zawsze w głowie, gdy słyszymy od polityków, także w Polsce, wielkie słowa o cnotach i naprawianiu krzywd. Prawdopodobnie chcą coś ukraść – jak zawsze.

Tym niemniej muszę powiedzieć, że pomysł, aby na pustyni zbudować park rozrywki i hazardu z kasynami, do którego trzeba dolecieć i w którym nie ma nic więcej poza tymi usługami właśnie, to jedno z tych niesłychanych amerykańskich szaleństw. Dziś właściciele kasyn to jedni z najbogatszych Amerykanów i to jest bardzo amerykańskie właśnie.

My jednak przylecieliśmy w innym celu, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy jak niesamowita to będzie podróż. Zobaczenie Wielkiego Kanionu z perspektywy helikoptera zapiera dech w piersiach. To jak coś zakazanego, istota snu, tajemnica wyobraźni, jak przepoczwarzenie się w kogoś innego. Lecenie w głębokim kanionie jest uwolnieniem się z kondycji ludzkiej. Człowiek tak się cieszy i tak kocha całą ludzkość, która odkryła, wymyśliła i zbudowała coś takiego jak helikopter, że sam jest szczęśliwy jak twórca tego wszystkiego. Jest w tym coś boskiego, co najbardziej dochodzi do głosu, gdy spadając z nieba ląduje się na dnie kanionu, w miejscu niedostępnym dla człowieka. I to jest naprawdę boskie.

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X