Nowy Jork jest jednocześnie wielki i mały. Nawet wieżowce to w sumie sztetl: małe miasteczka z Europy Wschodniej, Włoch, Anglii. Wszyscy się znają, są blisko, bez formalności. Oczywiście są wielkie korporacje, administracja miejska czy rządowa, konstytucja. Podobnie technika, instytucje finansowe, giełda. Tam jest inaczej, ale tylko w pracy, aby za chwilę wrócić do czegoś jak w rodzinnej wsi dziadków lub rodziców. Po południu w pubie, klubie, najbliższej restauracji jest właśnie jak w małym miasteczku. I to jest może najtrudniej zobaczyć za pierwszym razem. Człowiek w barze widzi cię pierwszy raz, a za drugim razem już wszystko o tobie pamięta i wie co lubisz, co pijesz, gdzie pracujesz.
Także środowiska niby bardzo awangardowe – artystów, LGBT, muzyków – żyją tak jak w małym miasteczku. Ta pewna prowincjonalność NY występuje jednocześnie ze wszystkim, co jest trendy, awangardowe, nowym designem. I kiedy to zrozumiałem, to już poczułem się jak w Biłgoraju czy w śródmieściu Warszawy: u siebie. Wówczas się najwięcej uczysz, bo widzisz, że tu nie ma kompleksów i używa się świata podręcznie. Jeśli jesteśmy w hipsterskiej dzielnicy, a dziś to Greenpoint czy Lower East Side, to jak trzeba postawić ogródek, bo jest wielu klientów, to robisz go z odpadów ulicznych, resztek desek, plastiku i dykty, malujesz muralami i to jest ok. A jak trzeba zaadaptować dawną fabrykę kiełbasy „Katz Delikatessen” na burgerownię, to robisz to z minimum zmian, aby zostało jak najwięcej prawdy z tego, czym to miejsce było kiedyś. I lubisz te prawdziwą Amerykę sprzed lat, w której też było wiele naśladownictwa z Europy, ale to już historia. Ameryka ogląda siebie w swoich starych filmach i to bardzo przypomina późny Rzym czy Bizancjum, bowiem świadomość własnej potęgi już nie jest tym samym co potęga jako taka.
Zdumiewa mnie teraz jak wiele rzeczy w Europie jest bardziej rozwiniętych w usługach, jakości jedzenia czy picia, ale jednocześnie to nie ma znaczenia, bo Nowy Jork dzisiaj już bawi się swoją formą. Swoim „ja – NY”. J – lave – NY.
Czytaj dalej: Noty amerykańskie. Nota szósta
Poprzedni wpis: Noty amerykańskie. Nota czwarta