Wystarczy oczywiście przeczytać i nie trzeba wówczas żadnych argumentów. Siła „Pana Kleksa” jest uderzająca. Już tylko pompka do powiększania siebie, której trzeba użyć rano (bo w nocy Pan Kleks się kurczy) wystarczy, gdyż niczego tak wielowymiarowego psychologicznie, metafizycznie i epistemologiczne nie ma w Harrym. Albo Pan Kleks śpiący na dnie słoika w szufladzie w kuchni! Genialne. Czytaliśmy to ostatnio Frankowi i Zosi, bo to lektura szkolna. Niezapominania kreacja Piotra Fronczewskiego przed laty pokazuje możliwości tej książki. I to trzeba przedstawiać na filmach, a nie Piłsudskiego czy kolejne rzezie, powstania i przegrane bitwy.