O głowie i lirze Orfeusza opowiadają jeszcze inną historię.
Zabójczynie miały mu odciąć głowę, przybić ją do liry i wrzucić
do morza, czy raczej do trackiej rzeki Hebros – płynęły tak,
lecz lira nadał grała, a z głowy wydobywał się śpiew.Karl Kerényi, Mitologia Greków, s. 509
Lira nadal grała, a z (obciętej) głowy wydobywała się muzyka – jakby ktoś odkorkował jakiś zbiornik czystej energii i nikt nie był go w stanie powstrzymać. Wielce to osobliwe – obcinać głowę i obciętą przybijać do liry. Jakby to była próba kastracji przez połączenie dwu instrumentów. Bardzo dziwne! Wręcz dziwaczne! Ale dlaczego kobiety trackie nie chciały słuchać tej muzyki i dlaczego wrzuciły do rzeki obciętą głowę, przybiwszy ją do liry, aby obie odpłynęły z tego świata? Przecież muzyka Orfeusza była boska. Potrafiła okiełznać wszelką dzikość.
I to wszystko z powodu jednego spojrzenia na Eurydykę?
Ilust: Gustave Moreau, Orfeusz