Dzień ósmy – mieszkanie w Wenecji
W Wenecji trzeba niestety mieszkać nad laguną i nawet najlepsze hotele nad Canal Grande tego nie zrekompensują. Dlaczego? A z tego samego powodu, z którego wszystko, co najważniejsze w Wenecji dotyczy światła i wody. Tu jest tyle (i to non stop) olśnień, że nic tego nie zastąpi. Żadna cisza, żadne zakątki, place, parki, studnie. Wystarczy otworzyć rano okno z widokiem na ten róż i błękit lub lazur czy atrament i już się jest na jakiejś innej planecie. Wieczorem, w nocy, w tłumie, w upał – cały czas przemawia do nas laguna. Czarne gondole kołysząc się na falach mówią nam jak jest i o co chodzi w życiu, płynące taksi i vaporetto tworzą dziwną morską krzątaninę, jak z obrazów i są jakąś zasadniczą prawdą o losie miast i portów, a przebijające się słońce i liczne fasady domów, pałaców i kościołów wprowadzają nas ciągle w stan medytacji. Tak! Mieszkać w Wenecji trzeba tylko nad laguną.
