„Janusz już dość tego gotowania, wracaj bo tu same palanty chcą rządzić tym krajem. A potem jak już wrócimy do życia będziemy sobie gotować”.
Choć niektórzy, jak widać, mają dość przepisów kulinarnych, to inni domagają się przepisu na makaron z czosnkiem niedźwiedzim.
Albo penne albo tagiolini (nie jesteśmy ortodoksyjnymi Włochami) gotujemy al dente. Czosnek tniemy na grube paski po 3 cm, a parmezan w cieniutkie płatki. Makaron odparowujemy na suchej patelni i dodajemy już do misy dobrą oliwę, czosnek i parmezan, tak aby gorący makaron lekko tylko skruszył czosnek i wydobył pełny aromat. Solimy, pieprzymy, mieszamy i natychmiast podajemy.
Do tego nie jest łatwo dobrać wino. Albo dojrzały burgund, albo riesling z Wachau, ale może też być Neumayer albo tokaj furmint wytrawny, bo czosnek niedźwiedzi jest mocny.
Uwaga – w żadnym razie nie suszymy czosnku. Jedyny znany mi dobry sposób przechowywania czosnku niedźwiedziego to ten wymyślony przez moją teściową, na styl pesto: lekko zblanszowany z oliwą. Ale oczywiście nie jest już taki jak świeży.