Kochana Pani Rito! Dzieło Witolda Gombrowicza nam, jego czytelnikom i jego wyznawcom, bliskie jest na tysiąc, a może więcej sposobów. Jemu takie ujęcie: postawienie na ekspansywny subiektywizm lektury – z pewnością by się nie podobało.

Był Nauczycielem – Pani doskonale wie, jak uciążliwym – i domagał się umiejętności bardzo dokładnego czytania; na temat sposobu czytania swoich utworów całe wykładnie i całe wykłady zostawił.

Wiedziony nie tylko instynktem paradoksu dodaję tedy rzecz, która Jemu – najprawdopodobniej – jeszcze mniej by się podobała: Dzieło Gombrowicza bliskie jest nam na tysiąc sposobów, ale na tylko jeden sposób Pani prawdziwie bliskim go uczyniła. Dając Jego portret. Przed finezyjnymi i lustrzanymi autoportretami Witolda chylimy czoła – czytając to, co i jak świetnie Pani o Gombrowiczu napisała – rozumiemy więcej.

Piecza nad dziełami to jest oczywiście rzecz niezmierzonej wagi, ale nie wiem, czy niekiedy zasługa ta nie przesłania rzeczy, moim zdaniem, donioślejszej: Pani sztuki pisarskiej.

Pismami Gombrowicza – od biedy jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić – mógłby i kto inny się zajmować. Nikt inny nie mógłby tak jak Pani o Gombrowiczu napisać. Nie dlatego, że była Pani z Gombrowiczem – dlatego że tak skutecznie włada Pani piórem.

Liczne nazwiska – wiem, że rozbawi to Panią – rozmaitych „wybitnych wdów” – od Katii Mann po Verę Nabokov – można przywołać, ale żadna z nich ani żadna z innych (może poza Nadieżdą Mandelsztam) sławnych i mniej sławnych towarzyszek życia wielkich i mniej wielkich pisarzy – nie była w stanie ułożyć takich zdań, jakie Pani ułożyła.

„Uderzyła mnie jego samotność, a także naturalność, z jaką o niej mówił. Był człowiekiem powściągliwym i bezpretensjonalnym, pozbawionym środowiska, interesującym wyłącznie ze względu na swoją osobowość. Byłam zafascynowana jego ukrytą siłą i myślałam, że szybko wyzdrowieje. Że moja wiara i miłość góry przeniosą. Ale niczego nie przeniosłam, bo on już kroczył ku śmierci. Mogłam go tylko trzymać za rękę przez tę resztę drogi, jaka mu została”. Ilekroć czytam ten fragment, a właściwie ilekroć go sobie przypominam, bo praktycznie znam to na pamięć, tylekroć – rzecz jasna – dygocze mi serce i tężeje gardło; wzruszenie jednak nie przesłania podziwu dla zdań tak napisanych, że jest w nich i śmiertelna bezbronność chorego pisarza i bezgraniczne oddanie śmiertelnie zakochanej kobiety i śmiertelna kruchość naszego losu.

Na tym chcę poprzestać: na literaturze, na chłodnym (gombrowiczowskim) podziwie dla kunsztu. Żadnych zgranych frazesów o ogrzaniu uczuciem końcówki życia nieskłonnego do uczuć pisarza czy o ociepleniu jego wizerunku. Niech Pan Bóg broni. Głoszenie chwały Rity mimo wszystko nie daje uprawnień, by nadmiernymi sentymentami ducha Witolda drażnić.

Chwała miastu Lublin, że Panią honoruje. Nam, co pamiętają dawniejsze, choć nie tak dawne sezony, pozostaje zachwyt: dożyliśmy czasów, gdy w księgarniach jest – jak gdyby nigdy nic – Gombrowicz, i gdy Rita Gombrowicz – jak gdyby nigdy nic – ulicami naszych miast spaceruje. Ładnych kilka tygodni temu widziałem Panią na Marszałkowskiej – Boże mój, Rita Gombrowicz z kilkoma znajomymi idzie Marszałkowską w stronę placu Zbawiciela – najprostsza w świecie sytuacja, a zarazem spełnienie wyobrażeń naszych kiedyś całkiem niemożliwych. W sumie rad jestem, że należę do pokoleń, których taki – całkiem niegombrowiczowski – zachwyt nigdy nie opuści.

Gratuluję z całego serca i pozdrawiam Panią bardzo czule.

Fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X