Mniej więcej co roku piszę o tej sprawie, ale jest ona bardzo ważna. Bo nigdzie na świecie nie ma takich jabłek jak w Polsce. Tysiące ton tak zwanych „spadów” w całym kraju: jabłek ekologicznych, niemodyfikowanych genetycznie, stałych odmian, o niespotkanej nigdzie na świecie palecie smaków.
Jedziesz przez Polskę, idziesz nad jezioro, spacerujesz po lesie, wszędzie je spotykasz. W każdym innym kraju zrobiono by z tego produkt narodowy, ale u nas narodowa to może być polityka historyczna, a nie działalność przemysłowa. Wprawdzie trochę się zmieniło w ostatnich latach za sprawą licznych tłoczni soków z jabłek i świetnie, że Ambra robi co roku lubelskie święto cydru, ale to wciąż za mało. Potrzebne są zmiany przepisów, które by umożliwiły produkcję destylatów owocowych w warunkach domowych, bimbru z jabłek, calvadosu.
Potrzebna jest wielka akcja promocji picia soku jabłkowego w szkołach, restauracjach i barach. Pod tym względem nawet na Litwie jest lepiej niż w Polsce. Bo u nas świeżo wyciskanego soku z jabłek nigdzie nie uświadczysz. Może się kiedyś tego doczekamy.