W naszym kręgu są dwie strategie przezwyciężenia „ja”:
1. Sokrates, Chrystus
2. Nietzsche.
Od biedy można jeszcze uznać, że Freud, Lacan, Marks to też, przez destrukcję, przezwyciężenie „ja”.
Przezwyciężenie „ja” polega na akceptacji własnej śmierci w imię wierności, prawdy (w przypadku Sokratesa) i wiary (w przypadku Chrystusa). I Sokrates i Chrystus mogli uniknąć śmierci za cenę sprzeniewierzenia. Odmówili.
Nietzsche przezwycięża „ja” przez ciało. Uznając prymat ciała, tj. śpiewu, tańca, wina. „Ja” rozpuszcza się w bachanaliach, ale z tego rodzi się człowiek bez resentymentu, bez zazdrości, bez troski i bez gwarancji.
Destrukcja „ja” proponowana przez Marksa, Freuda etc. nie rodzi niczego nowego, tylko świat zredukowany, choć, jak wiemy, w gruncie rzeczy pozostaje ważne pytanie, choćby Dostojewskiego, o to jaki jest sens wszystkiego? I destrukcja „ja” jest częścią owego dążenia.