Od kilku dni rano, czytając książki, przyglądam się przez lornetkę małym ptaszkom biegającym po gałęziach krzaków wokół mojego biurka wystawionego na zewnątrz. Dotychczas je ignorowałem. Ptaki brodzące, szponiaste – tak, ale ta drobnica? Książka Stanisława Lubińskiego „Dwanaście srok za ogon” spowodowała, że zmieniłem nastawienie.
I teraz z pasją przerywam lekturę Sloterdijka „Musisz swoje życie zmienić” i spoglądam na ptaszki. Oto kowalik, ptaszek, który potrafi chodzić po gałęzi głową w dół, czyli do góry nogami.
Oto dynamiczna czarnogłówka, zmieniająca położenie w sekundę, wreszcie rudzik pyszniący się swoim rudym fularem i masa innych, których jeszcze nie rozpoznaję. Na sąsiedniej kępie drzew ojciec małych i całkowicie czarnych kotów z lasu przekomarza się na gałęziach.
Jak się to ma do niespirytualnych ascez, o których pisze Sloterdijk? Kto wie czy obserwowanie ptaków nie było pierwszą ludzką ascezą!