To są raporty o polityce, które wysyłał do mnie prof. Cezary Wodziński, kiedy byłem jeszcze czynnym politykiem. Po tylu latach postanowiłem je ponownie opublikować, aby i inni mogli zdziwić się tym jak mało się zmieniło od tego czasu.

Polska postkomuna

Wracając do polskiego zaścianka (który o tyle pozostaje paradygmatyczny, że bodaj tylko tu jeszcze – casus Rosji jest odmienny – przetrwały w szczątkowej, ale konstytutywnej formie fundamentalne aspiracje Kościoła: to Gniezno – prędzej może: Toruń – jest „czwartym Rzymem” i co światlejsi i rozumniejsi klechowie zdają sobie z tego sprawę).

To prawda, że – jak piszesz – „walka z komuną wypromowała Kościół”, że za komuny Kościół był dla lewicy laickiej, szerzej: dla całej opozycji demokratycznej jedynym sojusznikiem w walce z totalitarną opresją i w walce o polityczną suwerenność. To był „złoty wiek” Kościoła w Polsce. Złote półwiecze jego politycznej aspiracji, ukrywanej pod rozmaitymi maskami ewangelizacji. A właściwie nawet nie ukrywanej, bo nie było takiej potrzeby (z czego komuniści – w rodzaju takiego Gomułki – dobrze zdawali sobie sprawę). Kościół był jedyną realną alternatywą dla władzy. Lecz z tego samego dokładnie porządku.

I to, jak sądzę, uwiodło i zwiodło lewicę laicką. Uwiodło, ponieważ potraktowała Kościół jako „duchowego” potężnego alianta. Zwiodło, bo elity prześlepiły – albo cynicznie ukryły – olbrzymi polityczny potencjał Kościoła. Ich naiwność (równoznaczna z cynizmem) polegała na przekonaniu, że z czasem da się ten potencjał zredukować i zdetonować. Że uda się obłaskawić – ucywilizować, zmodernizować – potwora. Poskromić jego nadmierne (nie)naturalne ambicje. Wyznaczyć mu wyraźne granice i skłonić – perswazją bądź przemocą (sankcje prawne) – do ich respektowania. A może jeszcze naiwniej (i cyniczniej): że uda się nim manipulować. I tu tkwił błąd! Zmanipulować Wielkiego Manipulatora. Rządzić Wielkim Zarządcą. Zniewolić tego, kto przez dwa tysiące lat doskonalił techniki niewolenia. Błędem była – i jest – ta przedziwna wiązanka naiwności i cynizmu, łatwowierności i instrumentalizmu.

Podzielam następujące uwagi (wypisuję z książki):

„Kościół człowieka celowo osłabia, rzuca na kolana. Kościołowi zależy na pomniejszeniu człowieka” (183);

„żeby zbudować autorytarną strukturę władzy, Kościół akceptuje skarlenie i zdziecinnienie ludzi, nad którymi postanowił panować” (185);

„Wyrażanie swojej wiary poprzez nienawiść do innych, pogardę, zohydzanie innych, celowe sprawianie bliźnim bólu” (69);

„Na poziomie etycznym też katolicyzm wydaje mi się formacją raczej osłabiającą niż wzmacniającą w Polsce zasady i normy” (187) – nieczytelność reguł obyczajowych, finansowych, pogarda dla prawa etc.

„Potrzebne jest dobrze funkcjonujące państwo, a nie strach przed bóstwem karzącym… To Kościół jest dzisiaj problemem, społeczeństwo bez tego funkcjonowałoby w większej tolerancji, regulowane, dyscyplinowane, opisane przez nowe instytucje świeckie” (220);

„Człowiek nie potrzebuje lęku przed piekłem, żeby nie stać się bestią. Kościół tutaj kłamie” (213).

Ale… w świetle tego, co wyżej są to wszystko jedynie symptomy fundamentalnej i fundamentalistycznej aspiracji Kościoła. Aspiracji na wskroś i bez reszty politycznej (ze wszystkimi jej paradoksalnymi konsekwencjami). Na co zresztą sam zwracasz uwagę, kiedy „Z diagnozy o politycznej i społecznej szkodliwości Kościoła” wyciągasz wniosek „o szkodliwości duchowej Kościoła i religii w ogóle. Kościół jest w tym sensie nienowoczesny, że przez swój dogmatyzm nie wzmacnia osobowości, nie uczy kreatywności, innowacji” (122), stanowiąc truciznę duchową i niszczycielskie zagrożenie polityczne (vide: 126).


Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X