Czytam książkę Michała Rusinka „Nic zwyczajnego”. W tym roku dwudziestolecie Nobla dla niej! Jakie to niezwykłe, że jeszcze „wczoraj” mieliśmy trzech noblistów naraz: Miłosza, Wałęsę i Szymborską. Poprzednio coś podobnego zdarzyło się sto lat temu!
Zawsze ją bardzo ceniłem, ale to nigdy nie była miłość jak z Gombrowiczem, Leśmianem czy Miłoszem. A teraz w tych znakomitych anegdotach Rusinka odkrywam ją na nowo. Jakaż to rzadka była dusza wśród nas! Ile w niej niezwykłej godności człowieka.
Niesamowita.
„Na przyjęciach, kiedy konwersacja przygasa lub obniża loty, pani Wisława mówi nagle: „a mnie kiedyś obrzygał Broniewski. Siedziałam koło niego. Potem na mnie spojrzał i spytał: „A Pani czemu taka smutna?”.
„Kiedy zadaje się jej jakieś konwencjonalne pytanie, opowiada anegdotę o Gombrowiczu, który spytany co słychać, odpowiadał ponoć „Niechże sie pan opamięta!”