Jak wielu moich znajomych od kilku odcinków nie oglądam „Ucha”, bo mi się zdało zbyt ocieplające wizerunek Kaczyńskiego. Ale teraz obejrzałem 13. odcinek i uśmiałem się do łez.
Niestety wciąż ociepla wizerunek prezesa – to się nie zmieniło. Znakomicie zostali zrobieni nie tylko Schetyna i Petru, ale i cała opozycja. Nie zmienia to faktu, że także ten odcinek, pomimo wielu świetnych chwytów komicznych, działa na rzecz Kaczyńskiego.
Otóż Kaczynski nie jest inteligentnym graczem, małym tyranem o pewnych obsesjach, który umiejętnie ogrywa dość beznadziejnych opozycjonistów. Kaczyński oczywiście nie jest też Hitlerem ani Stalinem; nie morduje przeciwników i nie wywołuje wojen. Jest małym, cynicznym gnomem, który nie bardzo dba o skutki swoich działań, byle by tylko być zadowolonym. Jak skunks – narobi smrodu i daje nogę.
Ucho robi z niego coś pomiędzy wredną wiewiórką (jednak wiewiórką) a obżartym borsukiem (jednak borsukiem). Taki zwierz wiele krzywdy nie zrobi. Tymczasem jest gorzej, choć nie beznadziejnie. Kaczyński nie będzie mordował, a i do więzienia wsadzał umiarkowanie, ale z radością popatrzy jak wszystko trafi szlag.
Piszę o „Uchu”, bo to jedyna realna polityka w dzisiejszych czasach.