Jeśli, wedle Leśmiana, śmierć to to samo co życie, tylko bez życia, to jazda samochodem w Gruzji jest tym „prośmiertelnym dreszczem jazdy”. Kierowcy są jeźdźcami śmierci. Auta są wrakami z cmentarza aut. A podróż z nimi jest podróżą „po” śmierci.

Do doliny Truso jedzie się skalną półką, która wprost wisi nad przepaścią, na dnie której jest rzeka. Mały błąd i nie żyjemy. Ale ponieważ już jesteśmy zmarli to dajemy radę. Kierowca pędzi niczym jeździec bez głowy. Tego bowiem nie da się oglądać. Tu każde spojrzenie to groza i koniec i lęk i nieświadomość i zatrata.

Więc nie patrzymy. Jedziemy.

Tak wyglądają wszystkie drogi niemiejskie w Gruzji: jazda nad przepaścią, jazda bez opamiętania. W mieście zaś jest jak na południu Europy czy w Ameryce Środkowej lub Afryce – nie ma zasad formalnych; jest coś, co jakby upodabnia ulicę do rzeki wylewającej się z koryta. Taki niby chaotyczny, ale jednak mocno regulowany „siłą” ruch. Jest w tym ciągłe starcie, ciągłe napięcie, iskrzenie, emocja. To bardzo dynamiczna jazda, angażująca całkowicie i ciągle.

Nie mamy nic do stracenia, bo wszystko możemy stracić. Śmierć jest tak blisko i tak codziennie, że wszystko co robimy jest jak rozmowa z nią – śmiertelnym wiatrem. Śmierć w Wenecji, która też jest turpiczna, powidokowa i jestem widmem, jest śmiercią wszystkiego, ale jest jakby bez głosu i śmierć jest raczej kompozycją niż przejściem. Gondole płyną bezszelestnie, a taksówki wodne tworzą z całością laguny rodzaj obrazu i jakby tam znikają. Śmierć w niej oznacza zastygnąć w kompozycji. W Gruzji zaś wszystko jest nieustannym działaniem, hałasem, ruchem. Jakby zatrzymanie się na chwilę, zaprzestanie biesiadowania, lub spokojna jazda oznaczały pocałunek śmierci.

Jedziemy, jedziemy, jedziemy…
Pijemy, jemy, pijemy…
Mówimy, mówimy, mówimy…

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X