Jak podał wywiad angielski, w ciagu dwóch lat wojny na Ukrainie zginęło i zostało rannych ok. 450 tys. żołnierzy rosyjskich. Drugie tyle ponoć zdezerterowało.
Ta liczba sama w sobie jest wstrząsająca, ale jak się przeliczy to na dobę, to wówczas widzimy, że w ciągu 24 godzin ginie lub jest rannych ok. 600 żołnierzy rosyjskich, a więc co godzinę ok. 25 osób!!! I to jest szokujące.
Kiedyś wyliczono, że w ciagu drugiej wojny światowej żołnierz radziecki średnio żył 7 dni. Czyli od dnia wstąpienia do wojska do dnia śmierci mijał średnio zaledwie tydzień. To byli siedmiodniowi żołnierze.
Statystycznie za Putina jest więc znacznie lepiej niż za Stalina. Wówczas od 1941 do 1945 roku zginęło ok. 20 mln żołnierzy. Dwadzieścia milionów. To daje 4 mln rocznie, a więc dwadzieścia razy więcej niż na Ukrainie. Oczywiście ci, którzy pamiętają tamto ludobójstwo już w zasadzie nie żyją. Dla tych, którzy żyją dzisiaj i dociera do nich ta liczba, bardziej wstrząsające jest, że ta wiedza ma miejsce, gdy jeszcze trwają walki i mówi ona do nich: za chwilę zginie kolejne 450 tysięcy.
Skala śmierci żołnierzy radzieckich, w czasach bez internetu, dotarła do wszystkich dopiero po wojnie. Dzisiejszy szok jest więc nawet większy. Tym bardziej, że wojna raczej na wygraną, ani tym bardziej uzasadnioną nie wygląda. Co z tą wiedzą zrobią Rosjanie?