Paso Robles, czyli nigdzie

Tu by mogła być pierwsza scena filmu Quentina Tarantino czy braci Coen; to nie jest kraj, to nie jest świat. A było to w Paso Robles, w połowie drogi pomiędzy LA i San Francisco.

Po co tu przyjechaliśmy? Chcieliśmy przejechać drogą numer 1, ponoć najładniejszą w USA i zobaczyć słynne Big Sur. Okazała się faktycznie bardzo piękna. Wybitnie. Najbliższy nocleg w okolicy znaleźliśmy w Paso Robles właśnie, czyli nigdzie. Niedaleko było też stąd do winnicy Paderewskiego, która jednak okazała się zamknięta dla publiczności. No i było w połowie drogi pomiędzy LA i SF.

To mogłoby być wszędzie, w każdym miejscu Ameryki. Nic nie wyróżnia tu niczego. Jest tak jak wszędzie, czyli właśnie nigdzie. W sumie był to jedno z najmocniejszych doświadczeń w czasie tej wyprawy, bo jednak Polska i Polacy to zawsze dążenie do wyróżnienia się, nawet za cenę szpetoty. Inaczej się nie da. Kiedyś spytałem polskiego ambasadora z Pragi co go najbardziej zadziwiło po powrocie do Warszawy. Powiedział: nie ma dwóch takich samych domów, ogrodzeń, furtek. Nawet w dedykowanym osiedlu wszystko jest zawsze trochę przebudowane. Niezgodnie z regulaminem, ma się rozumieć.

Ponieważ byłem nigdzie, to byłem nikim. Nie było się od czego odbić mentalnie. Wszystko gdzieś ginęło, pochłonięte przez nic, przez pustkę. Wlokłem więc swoją postać rano na brunch, wiatr dmuchał w twarz, na ulicy nikogo. Nie dzieje się nic. Myśli znikały i już nawet nie wiedziałem skąd jestem i po co. I wówczas zrozumiałem co znaczy Paso Robles. To znieczulenie. W świecie totalnej konkurencji takie znieczulenie jest konieczne, aby przetrwać. Zupełnie inaczej niż w Polsce. Tu, w USA, cały ruch w człowieku odbywa się wewnątrz.

Komentarze

Aby zapewnić najwyższą jakość usług strona wykorzystuje pliki cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Polityka Prywatności

Polityka plików „cookies”: korzystając ze strony Janusza Palikota akceptujesz zasady zawarte w niniejszej polityce prywatności: Po co nam cookie? Cookies używamy w celu optymalizowania korzystania ze stron www oraz również w celu gromadzenia danych statystycznych/analitycznych, do identyfikowania sposób korzystania użytkowników ze stron internetowych. Dane te dają możliwość ulepszania funkcjonalności, struktury i zawartości stron www, oczywiście z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. Dane osobowe gromadzone przy użyciu plików cookies są zbierane wyłącznie w celu wykonywania określonych akcji na rzecz użytkownika. Dane zawierające informacje osobowe są zaszyfrowane, w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osobom nieuprawnionym. Akceptowanie plików cookies nie jest obowiązkowe! Możesz samodzielnie zmienić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies za pomocą ustawień oprogramowania zainstalowanego w Twoim urządzeniu. Janusz Palikot nie odpowiada za zawartość plików cookies wysyłanych przez inne strony internetowe, do których linki umieszczone są na naszych stronach Zaufani Partnerzy Korzystając ze strony możesz otrzymywać pliki cookies pochodzące od Zaufanych Partnerów. Mogą oni korzystać z plików cookie do celów reklamowych, analitycznych i statystycznych. Strona wykorzystuje oprogramowanie analityczne od Zaufanych Partnerów (Google Analitics, Facebook), zamieszczając w urządzeniu końcowym Użytkownika kody umożliwiające zbieranie danych o nim. Janusz Palikot

X