Już prawie nikt nie kąpie się w morzu. Ludzie wolą basen, a nawet wannę. Co się stało?
Mieszkamy w hotelu Minos na Krecie (Beach Art Galery). To legendarny hotel jeszcze z lat sześćdziesiątych. Walt Disney kręcił tu film „The Moon-Spinners”. Z tego wówczas pięknego hotelu, w pustej okolicy, obok pięknej zatoki Eluada po ostatnich remontach pozostało niewiele. Wciąż świetna plaża, bo długa, pełna zatoczek i bardzo dynamiczna w formie. Zbudowano takie platformy wchodzące w morze, gdzie są dwa, cztery leżaki i jest się jakby samotnie, prawie nie widząc innych. Podobnie dawna recepcja i hol główny zachowały dawny rozmach, choć są dziś bardzo nowocześnie udekorowane. Najwspanialsza jest chyba właśnie ta galeria sztuki na plaży z rzeźbami Abakanowicz. Niestety dobudowano ogromną liczbę budynków i gęstość ludzi jest tak duża, że to czyni ten hotel jednym ze zwykłych luksusowych hoteli. W takim sobie guście, tym bardziej, że nowe budynki są niskie, ekonomiczne, wydajne i to już raczej produkt i przemysł turystyczny, a nie dawny wypoczynek.
Otóż w naszym hotelu w zasadzie poza naszą czwórką nikt nie pływa. A plaża jest piękna, woda lazurowa, krajobraz znakomity. Jedynie pojedyncze osoby wybierają morze. Cała reszta na basenie.
Poszedłem któregoś dnia nad basen i posiedziałem przez chwilę, aby zrozumieć o co chodzi? I z braku lepszych pomysłów zagadnąłem jedną osobę:
– Wolisz basen niż morze?
– Tak – odpowiedział przystojny 30-letni Anglik – Nie lubię słonej wody.
– Dlaczego?
– Pieką oczy, trzeba się myć po kąpieli, bo ubranie się przykleja i w ogóle. W morzu są fale, zalewają oczy, ciężko się pływa – dodał po chwili.
No cóż! Pomyślałem o moich powodach, dla których wolę morze: sól inhaluje ciało, kąpiel jest dzika i niepewna, bezmiar wody daje jakieś doświadczenie naturalności, jest to też zawsze doświadczenie relacji człowiek a morze.
Jak widać nowe pokolenia widzą to trochę inaczej. I to nie tylko w naszym hotelu oczywiście. W błękitnej lagunie, gdzie woda jest wprost oszałamiająca w kolorze, tafla płaska, bo jest z trzech stron otoczona skałami też nikt nie pływa. Trzeba się tam dostać łódką czy jachtem i tylko od strony morza jest dojście. Pusto, prawie nikogo. Ludzie przypływają i opalają się, grillują, coś piją i tylko z rzadka ktoś się wykąpie. A my tymczasem od razu rzucamy się na wodę. Jakbyśmy kąpali się w jakimś niebie, jakby nas to miało umyć z całej melancholii północy. Ludzie patrzą przez chwilę na nasz entuzjazm ze swoich łódek, a potem wracają do swojego leżakowania.
Podobnie jest na Rodos i innych wyspach wokół. Prawie codziennie pływamy katamaranem po okolicy i zatrzymujemy się na różnych plażach. Nikt nie pływa.
Skoro basen jest lepszy od morza, to wanna od basenu. Zwłaszcza w czasach, gdy tak modne są siłownie (pełne). Już niedługo w morzu pływać będą tylko zwierzęta. I to pewnie nie dzikie.