Piotr Augustyniak napisał znakomitą książkę pod powyższym tytułem. Wyda ją w lutym Znak. Trudno o lepszy prezent na 100-lecie niepodległości!
Książka napisana jest w sposób, jakiego by się Jan Kot nie powstydził. Podobnie jak autor „Szekspira Współczesnego” Augustyniak odczytuje Wyspiańskiego na nowo i bardzo mocno osadza w dzisiejszym, aktualnym świecie w Polsce.
Wyspiański a „katastrofa smoleńska”, czyli jak zrobić, aby Polacy przeżyli własną śmierć i uwolnili się wreszcie od megalomanii mesjanizmu i kompulsywnego umierania? Zadanie, jak widać, nie błahe, szczególnie dzisiaj, gdy znów polski resentyment bierze nas we władanie swej destrukcyjnej siły i niszczy naszą przyszłość, ściągając nas do grobu.
Jak wyjść spod władania tej potężnej siły, która rządzi polskim życiem zbiorowym – Tanatosa?
Przez indywidualne wyzwolenie (Gombrowicz)? Czy przez terapeutyczny performans w teatrze (Wyspiański)? Czy może przez użycie Tanatosa przeciwko samemu sobie?
Parodia Wawelu, jakim jest złożenie tam Lecha Kaczyńskiego czy budowane mu pomniki mogą być taką siłą autodestrukcji Tanatosa, ale też mogą, mimo absurdalności tej sytuacji, wzmocnić jego siłę – nawet tak absurdalna i nieheroiczna śmierć może być wywyższona!
Problemem bowiem jest sam Wawel jako Kościół polski, a Lech Kaczyński jest w gruncie rzeczy szansą na jego zburzenie. Obserwujemy na naszych oczach jak następuje zamiana „słabego prezydenta” w heroicznego straceńca! Z drugiej strony proces indywidualnego wyzwolenia jest już tak daleko posunięty, że nie obejmuje jedynie elit intelektualno-artystycznych, ale przede wszystkim klasę średnią.
Już sto lat kruszymy ten kokon narodowo-katolicki, a on się wciąż trzyma! Choć być może właśnie teraz pęknie wraz z uświadomieniem sobie tego, co się właśnie dzieje w kraju!!! W każdym razie ostry konflikt polityczny i coraz powszechniejsze odczucie jego absurdu mogą być tą wytężoną pracą ducha polskiego, która niesie Wyzwolenie!