Jest w ludziach jakaś fascynacja zagrożeniem epidemią. Jakby z ochotą wypełniali w sobie jakąś pustkę. Ich życie emocjonalne jest wreszcie prawdziwe. I takie wrażenie ma się czytając „Dżumę” Camusa i rozmawiając teraz z ludźmi. Jakby paradoksalnie było coś boskiego w zagładzie.