Śniło mi się, że do rodzinnego domu wpadły psy. Dość dziwne, zielone, z kształtu przypominające wyżły. Otworzyły sobie bramę. Były to złe psy, a jednak kiedy weszły do domu to po prostu zamknąłem za nimi drzwi i zostały uwięzione. Monika z dziećmi była w drugim domu, naprzeciwko. Jacyś znajomi uciekali w pośpiechu przed psami.
W tym momencie znów otworzyła się brama i wjechali jacyś przestępcy. Kazałem im się wynosić, ale nie posłuchali. Zagroziłem, że zadzwonię po policję, ale mnie wyśmiali. Otworzyłem więc drzwi domu i wypuściłem psy, które natychmiast pognały w ich kierunku. Bandyci zaczęli do nich strzelać. Przyjechała policja, żeby ich aresztować za strzelanie do zwierząt. Ale oni uciekli, choć jednego najważniejszego złapano.
Obudziłem się. Jakbym był w jakiejś grze, ale w jakiej? Wiodę przecież spokojny żywot przedsiębiorcy.