U nas śniadanie to niemałe przedsięwzięcie: Franek od 5 lat je nierozgotowaną kaszę gryczaną, odparowaną na patelni, polaną dobrą oliwą z pierwszego tłoczenia i z łyżką niezimnego jogurtu bio.
Zosia zaś czasem to samo co Franek, ale zamiast oliwy masło albo nic. Albo płatki owsiane na mleku owsianym, albo samo białko smażone na maśle. Popija kawą Inką. Franek pije sok ze swieżych pomarańczy.
Monika w stylu śródziemnomorskim, czyli kawa i coś małego: bułka z miodem lub dżemem, ser z pomidorem, kawałek sera. Ale tylko jedną z tych rzeczy i w małym rozmiarze.
Ja coś, co nazywam owsianką, ale nie zawiera płatków ani mleka:
5 łyżek parzonych ziaren amarantusa, 2 łyżki ziaren konopi, 2 łyżki pestek słonecznika i 2 łyżki pestek dyni. Zagotowane w wodzie. Popijam teraz herbatą ze szczeci. Ale to się akurat zmienia. Poprzednio był korzeń karczocha.